Kuba sam w domu


Ciocia M. jest u nas znana z tego, że zawsze, gdy nas odwiedza, w kieszeni dziwnym trafem znajduje jakieś cukierasy dla dzieciaków. Ku naszemu niezadowoleniu zazwyczaj trafia na moment PRZED: przed śniadaniem, przed obiadem czy innym posiłkiem. Nieźle musimy się nagimnastykować, żeby wytłumaczyć Kubie czy Zuzi, że cukieras będzie, ale PO śniadanku.
Ciocia jednak dobrze wie co robi, tak dobrze została zapamiętana przez Kubę (już gdy miał jakieś 1,5 roku), że jak raz przyszła bez niczego, nie umiał sobie tego wytłumaczyć!!! Jak mogła zapomnieć o cuksie???!!! Ciocia jest bardzo lubiana przez dzieciaki, wiadomo czemu :D

Bardzo wielkim zdziwieniem było dla nas, jak jednego dnia zamiast czegoś słodkiego nasze miminka dostały od niej po książeczce!!! I to o jakich tytułach!!! Kuba dostał książeczkę: "Kuba sam w domu", a Zuzia: "Loczek, czyli sposób na Zuzię".
Całe szczęście, że nie przeczytaliśmy książeczek od razu przy maluchach! Okazało się, że owszem - tytuły mają super - ale sama treść przestraszyłaby niejednego nastolatka. Zdecydowanie książeczki powinny trafić do dzieci starszych, z przedziału 8-10 lat.
Pani Ewa Ostrowska powinna wyraźnie zaznaczyć na okładce do kogo jest skierowany jej cykl książeczek z Supełkiem.

Bohater książki Kuby jest chłopcem całkiem przebiegłym. Potrafi tak manipulować zabieganą mamą, że ta w końcu postanawia zostawić go samego w domu. W czasie jej nieobecności dzwoni domofon, który Kuba odbiera - pomimo zakazu. Po drugiej stronie, jak się później okazuje, stoją bandyci, próbujący się dobić do mieszkania dziecka. Podczas rozmowy ze złodziejaszkami pojawiają się takie zdania: "..pies odgryzł jej dwa paluszki u rączki...", "...okropnie krwawiła...". I właśnie ta część najbardziej nas uderzyła!!! Moim zdaniem sytuacja została opisana zbyt dosadnie, można było przecież użyć innych, łagodniejszych słów. Bandyci straszą też Kubę, że poszkodowana dziewczynka będzie dostawała bolesne zastrzyki. Dodatkowo w książce została nailustrowana ogromna strzykawka z igłą, która może być zapamiętana przez dzieciaka, co gwarantuje opory przed pójściem do lekarza czy na szczepienie :/

Ja zdecydowanie chowam książkę na dno szafy i poczekam na odpowiedni moment, by ją przeczytać Kubie.
Może ta książka posiada morał - całkiem dobry - ale potrafi też nastraszyć dziecko, a o to przecież nie chodzi czytając mu na dobranoc.

PS. Nie mamy za złe cioci M, że akurat na takie książeczki trafiła :) Wręcz prosimy o kolejne - zamiast słodyczy. Zdecydowanie pomoże nam to uniknąć próchnicy, a i my dorośli nauczymy się, że najpierw należy przeczytać książkę, zanim zrobimy to wspólnie z dzieckiem na dobranoc.







Podobne posty

Brak komentarzy: